-Dałeś już mu ten środek? -zapytał głos, który wcześniej słyszałam.
-Jasne, na początku próbował mnie spopielić, ale zakleiłem mu usta. Powdychał trochę, i od razu zemdlał. -powiedział drugi. Nie wytrzymałam, miałam ochotę tam iść i skopać ich. Już zaczęłam stawiać kroki, ale Erza mnie powstrzymała. Zaczęłam się wyrywać, ale ona posłała mi mordercze spojrzenie, i od razu odechciało mi się tego zrobić. Ta kobieta ma siłę spojrzenia, to trzeba jej przyznać. Spojrzałam w stronę Lucy. Była jakaś nieobecna, pewnie przez to co usłyszeliśmy. Inni jakoś też nie wyglądali za dobrze, zapewne tak samo jak ja mieli ochotę tam iść i im coś zrobić. Mimo to, wszyscy czekaliśmy co będzie dalej. Usłyszeliśmy kroki.
-Zostawcie mnie! Ja nie potrafię się kontaktować z duchami! -krzyknął jakiś głos. Rozpoznałam, że była to Seju, ale powstrzymałam się, od działań.
-A która? -zapytał, najwidoczniej torturując ją, ponieważ chwile potem było słychać jęk.
-T-Ta, brunetka. -powiedziała cicho. Zrozumiałam, że mówi o córce pana Bosco. Nie dobrze, mają już wszystkich. Ciekawe kiedy odbędzie się ta ceremonia. Na samą myśl mnie ciarki przechodzą. Właśnie wtedy usłyszałam kroki, które z czasem cichły. Teraz mieliśmy szansę, aby przeszukać tą bazę. Inni najwidoczniej pomyśleli to samo, ponieważ każdy zaczął wychodzić z kryjówki. Zaczęliśmy się rozglądać. Nagle wpadłam na pewien pomysł.
-Lucy mogłabyś się przekopać, abyśmy zobaczyli pod czym jest ta baza? -zapytałam zwracając się do blondynki. Kiwnęła tylko głową. Po chwili przed nami pojawiła się Virgo. Heartfillia zleciła jej przekopanie się, a ona zabrała się do pracy. Chwilę potem, można już było wyjść na zewnątrz. Wiedziałam, że ktoś musi mnie podsadzić.
-Laxus, podsadź mnie. -powiedziałam.
-Czemu ja? -zapytał znudzony.
-Bo tak. -odpowiedziałam uśmiechając się do niego promiennie. Ociągając się, podszedł do dziury i się schylił, abym mogła na niego wejść. Gdy zaczęłam wychodzić na zewnątrz, trochę zdeptałam go po głowie. Rozejrzałam się wokół, okazało się, że jestem w jakimś domu. Po chwili usłyszałam krzyk Erzy.
-Podmiana: Zbroja Czarnego Skrzydła! -zawołała, lądując obok mnie i zmieniając zbroję znów na tą codzienną. Na wprost zobaczyłam jakieś drzwi. Postanowiłam to sprawdzić. Tytania ruszyła razem ze mną. Gdy weszłyśmy tam, okazało się, że jest to zejście najprawdopodobniej do piwnicy. Zeszłyśmy po schodach i znalazłyśmy się przed jakimiś celami. Poszłyśmy wzdłuż nich. Po drodze mijałyśmy zmutowane zwierzęta, jakby nieudane eksperymenty. Przeraża mnie, do czego ci ludzie są zdolni. Nagle usłyszałam wrzask.
-DURNIE, WYPUŚĆCIE MNIE STĄD! -to był głos Seju.
-Zamknij się, Oshitaru! -krzyknął jakiś głos. Ja zamiast schować się bądź pobiec w jej stronę, stałam jak wryta i patrzyłam się przed siebie. Erza pociągła mnie przed siebie. Z daleka widziałam już włosy Seju. O dziwo nikogo nie było w pobliżu, cóż pewnie gdzieś poszedł. Szkarłatnowłosa przywołała miecz i spróbowała przeciąć kraty. Niestety kraty, nawet nie drgnęły, ale włączyły alarm. Po chwili przybiegli jacyś ludzi. Twarz Seju zaczęła się zmieniać. Przed nami pojawił się jakiś facet. Otworzył sobie cele i wszyscy otoczyli nas. Obie zrozumiałyśmy, że była to tylko pułapka.
~*~
Obudziłem się, a głowa bolała mnie okropnie. Ludzie, co ja wam złego zrobiłem? Jak zwykle jakieś pretensje, nie mają do kogo to do Salamandra. Chwila, czy to jest cela? Cholera, i uśpili mnie, jak jakieś zwierzę. Podszedłem do krat i walnąłem w nią z całych sił ognistą pięścią, ale gdy tylko tego spróbowałem mój ogień znikł. To coś anuluje moją magię. Oby szybko nam pomogli, bo nerwicy dostanę w tych czterech ścianach. A jak by tak jeszcze popróbować walić w tą kratę? Za którymś razem na pewno się uda. Z nowym zapałem walnąłem w kraty, ale stało się to samo to poprzednio. To teraz czas na coś silniejszego.-Ryk Ognistego Smoka! -wrzasnąłem posyłając ogień w stronę krat, znów to samo.
-Atak skrzydłem Ognistego Smoka! -I kolejna dawka mojej magii, rozpłynęła się w powietrzu, ale nie poddam się!
*Kilka godzin później*
-Pięść Ognistego Smoka! -Tym razem na pewno nie zniknie. No nie, do jasnej anielki, gdzie jest moja magia?! (Aleś ty Natsu mądry >.< dop.aut.) Chyba trochę przeholowałem. Powoli zaczynam opadać z sił. Muszę się trochę przespać. Ruszyłem w stronę łóżka. Mimo, że łóżko to była zwykła skalna płyta, powieszona na łańcuchach u sufitu, to od razu zasnąłem.
~*~
Rozejrzałam się wokół, wszędzie było pełno krwi. Gdy za pierwszym razem to widziałam, wydawało mi się jakoś tego mniej. Bynajmniej nie to jest teraz ważne, muszę znaleźć coś co może pomóc moim przyjaciołom. -Chłopcy, znaleźliście coś? -zapytałam w przestrzeń. Brak odpowiedzi. Znając życie wygłupiają się nawet w takiej chwili. Mam nadzieję, że nic im się nie stało. Chyba, muszę ich poszukać. Ruszyłam w głąb laboratorium. Posadzka była strasznie nierówna, idąc wdepnęłam w coś. Zaczęłam spadać w dół. No tak, zapadnia. Moje pośladki doznały bardzo bliskiego spotkania z ziemią, a blond włosy opadły na twarz. Rozejrzałam się i zobaczyłam związanego Graya. Cholera, co oni mu zrobili? Chciałam do niego podejść, ale on tylko mruknął "Mj poichodż", pewnie miało to znaczyć "Nie podchodź", ale ja bardzo chciałam mu pomóc. Zaczęłam szukać czegoś ostrego, ale uświadomiłam sobie, że mam do tego odpowiedniego ducha.
-Otwórz się Bramo Strzelca, Sagittarius! -krzyknęłam. Przede mną pojawił się człowiek ubrany w strój konia. Poprosiłam aby, przeciął liny strzałą. Po chwili Gray był już wolny. Podziękowałam łucznikowi, a on zniknął w złotej poświacie. Podeszłam do Graya, aby spytać się czy coś znalazł wcześniej i jak udało im się go związać, ale niestety, znów w coś wdepnęłam, i spadliśmy oboje. Wylądowaliśmy w dość dziwnej pozycji. Gray leżał na podłodze, a ja na nim. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Spaliłam buraka, i szybko wstałam. Fullbuster podniósł się na łokciach i się rozejrzał, tak jak ja. Wokół były pochodnie porozwieszane na ścianach, ale tu nie było krwi.
-Chwila, gdzie my w ogóle jesteśmy? -zapytał.
-Jakbym to wiedziała. -burknęłam. Niby Natsu jest takim idiotą, a Gray inteligencją też nie świeci. (Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi ^^ dop. aut.)
-Musimy przeszukać to miejsce. -powiedziałam. On tylko pokiwał głową, i podniósł się z podłogi. Rozdzieliliśmy się. Zaczęłam przeszukiwać wszystkie kąty i zakamarki, niestety nie mogłam nic innego znaleźć, oprócz obrzydliwych szczurów, myszy i pajęczyn. Poddałam się i wróciłam z powrotem, do punktu wyjścia. Graya jeszcze nie było. Zaczęłam oglądać swoje ciało w poszukiwaniu ran, ale na szczęście miałam zaledwie kilka zadrapań, z żadnego nie leciała krew. Chwilę później mag lodu, również wrócił, niestety sam też nic nie znalazł. Sama nie wiedziałam czego szukamy. Może jakiś śladów obecności przyjaciół, ewentualnie wrogów. Mam nadzieję, przynajmniej, że nie ma tu więcej zapadni, ponieważ myślę, że jesteśmy co najmniej 5 kilometrów pod ziemią. Chyba jeszcze jednego miejsca nie sprawdziliśmy. Spojrzałam na wprost. Fullbuster podążył za moim wzrokiem. Oboje spojrzeliśmy na siebie, a potem ruszyliśmy we wcześniej ujrzanym kierunku. Tutaj było strasznie ciemno, nie tak jak tam. Nie było ani jednej pochodni. Właśnie w takiej chwili był by potrzebny Natsu, ale go nie ma. Ciekawe, jak się trzyma.
~*~
Obudził mnie okropny ból głowy. Okazało się, że spadłem z łóżka. Nic dziwnego, przecież ta skalna płyta jest taka wąska i krótka, że ledwo się na niej mieszczę. Podniosłem się i potrząsłem głowa. (Zupełnie jak piesek >.< xD dop. aut.) Czas dalej podjąć próbę. Zacząłem znów pięściami walić w kraty, tym razem bez magii. A gdyby tak przebić się przez podłogę? Eh, przydałaby mi się Lucy. Dobra muszę rozwalić to podłoże. -Atak Skrzydłem Ognistego Smoka! -krzyknąłem, zamachując się w stronę podłogi. Na podłodze pojawiło się kilka pęknięć.
-Ale się napaliłem! -powiedziałem sam do siebie. Jeszcze trochę i się przebije.
-Ostrze Rogu Ognistego Smoka! -zawołałem, zapalając swoje ciało. Walnąłem w podłogę całą swoją siłą, jednocześnie przebijając ją. Spadłem razem z podłogą na dół. Nagle usłyszałem jakieś jęki, więc zacząłem podnosić pozostałości podłogi, i właśnie wtedy zobaczyłem blond włosy. To była Lucy! Pomogłem jej wstać, ale ktoś z drugiej strony dalej jęczał, musiałem go wyciągnąć. Znów wziąłem się do roboty. Po chwili zobaczyłem tego gołodupca. Najbardziej mnie zastanawia co on tutaj robił z Lucy i to jeszcze bez koszulki.
-Cześć, ekshibicjonisto. -powiedziałem, kierując swoje słowa do Graya.
-Cześć, rzygaczu płomieniami. -odpowiedział.
-Hej! Ja też tu jestem, durnie. -wrzasnęła na nas Lucy.
-Ohayo, Lucy. Przecież dobrze o tym wiem, czułem już dziś twój ciężar. -powiedziałem posyłając jej swój promienny uśmiech. Wkurzyła się na mnie i zaczęła mnie bić po głowie. Usłyszałem śmiech Graya. Teraz to ja byłem zły. Podszedłem do niego.
-Czego się śmiejesz, gołodupcu?! -zawołałem.
-Z Ciebie, zapałko. -odpowiedział drwiąco. Zdenerwował mnie jeszcze bardziej. Właśnie wtedy gdy zapalałem swoją pieść, i chciałem przywalić mu w tą jego niewyparzoną gębę, Lucy stanęła pomiędzy nami, i walnęła nas oboje po głowie. Wokół niej była mroczna aura.
-Czy wy nie wiecie, że mamy szukać reszty, a nie tracić czas na bójki?! -wydarła się na nas. Momentami bywała straszniejsza od Erzy. Od razu się uspokoiliśmy. Ruszyliśmy dalej. Gdy szliśmy, zacząłem wyczuwać jakieś obce zapachy. Kawałek dalej, zobaczyłem jakiś ogień. Pierwsza moja myśl to było to, że się porządnie najem, ale niestety, Lucy złapała mnie za kamizelkę, abym stał spokojnie. Stali dość daleko ale zdołałem wychwycić fragmenty rozmowy.
-...Trzeba coś zrobić z tym ognistym - powiedział jeden z głosów.
-... Za ... będzie ta ceremonia trzeba zadzwonić do tego kapłana ... -dopowiedział inny. Oczywiście najważniejszych szczegółów nie udało mi się usłyszeć. Po chwili usłyszałem zbliżające się kroki. Nie dobrze. Wyszeptałem do Graya i Lucy aby się ukryli. Akurat z boku były jakieś drzwi. Otworzyliśmy je najciszej jak się dało i weszliśmy do środka. Zapaliłem swoją pięść, aby było coś widać. Rozejrzałem się. Na ścianie zauważyłem krwisty napis:
,,7 Lipca 777 rok"
-To ma jakiś sens, ale czemu w rocznice zniknięcia smoków? -powiedziała cicho Lucy.
-Nie mam pojęcia, musimy się przekonać o co chodzi. -odpowiedziałem, siadając na podłodze. W tej chwili, ktoś otworzył drzwi.
~*~
-Nie wierzę! -krzyknęłam załamana. -Jak ja mam teraz walczyć?! Zapomniałam swoich mieczy! -powiedziałam już ciszej. Erza się tylko uśmiechnęła do mnie i wyciągnęła moje ostrza ze swoich butów.
-Chwila, jak ty to...? -zapytałam zaskoczona.
-Nie pytaj o nic, tylko walcz! -powiedziała, ignorując moje pytanie i uśmiechając się. Odwzajemniłam jej gest. Przyjęłam pozycję obronną.
-Podmiana: Zbroja Niebiańskiego Koła! -Zawołała i po chwili poczułam na plecach jej skrzydła, ponieważ odwróciła się i już miała zamiar atakować. Przed nią stało pięciu mężczyzn.
-Okrąg mieczy!-krzyknęła i po chwili wokół niej zaczęły krążyć ostrza. Mruknęła coś pod nosem, jeśli dobrze usłyszałam było to "Tańczcie, moje ostrza".
Chwilę potem przeciwnicy padli. Teraz moja kolej, ale raczej nie pójdzie mi tak widowiskowo jak Tytani. Stanęłam na przeciwko moich przeciwników. Chyba pięciu mężczyzn z włóczniami nie będzie dla mnie wyzwaniem.
-Ostrze Lotosu: Żądza Krwi! - moje katany zaczęły lśnić. Teraz zacznie się zabawa. Pięć osób ruszyło z głośnym wrzaskiem. Parowałam ciosy raz po raz, stawiając głównie na obronę. Czasem zadawałam ciosy, ale sporadycznie. Chciałam ich zmęczyć. Niektórym, kilka razy udało się mnie dźgnąć, ale nie były to głębokie rany. Po kilku minutach, byłam trochę zmęczona, ale moi przeciwnicy jeszcze bardziej. Teraz skupiłam się na atakowaniu, natomiast napastnicy stawiali na obronę. Postanowiłam to zakończyć.
-Ostrze Lotosu: Taniec Śmierci!- skakałam po polu bitwy z niebywałą prędkością, zadając każdemu z nich rany na klatce piersiowej. Po krótkiej chwili, leżeli powaleni. Erza już w codziennej zbroi, która do tej pory przyglądała się mojej walce, teraz się uśmiechnęła.
-Dobra robota. -powiedziała. Odwzajemniłam jej uśmiech.
-Chodź, musimy znaleźć Natsu i resztę. -powiedziała i pociągnęła mnie za rękę. Ruszyłyśmy dalej korytarzem, ale niestety wdepnęłyśmy w coś. Zaczęłyśmy spadać w dół. Wylądowałam na czymś miękkim. Spojrzałam w bok. Kilka centymetrów od mojej twarzy była twarz Laxusa. Spaliłam buraka, szybko wstałam i spojrzałam na niego. Był on przywiązany do krzesła, a obok niego był Gajeel, również związany. Erza przywołała dwa miecze, i przecięła ich więzy.
-Kto was związał i jak dał radę tak łatwo? -zapytałam smoczych zabójców.
-W tym pomieszczeniu, w którym szukaliśmy musiała być jakaś substancja usypiająca, ponieważ jak się obudziłem byłem już przywiązany, a obok był Laxus. -odpowiedział Gajeel.
-Ale czemu ich nie rozerwaliście? Nie wyglądały na mocne. -zdziwiłam się.
-Te sznury wysysały naszą siłę. -wtrącił Laxus. Nagle zobaczyłam jakieś ciemne drzwi.
-Chodźcie! Tam są jakieś drzwi! -zawołałam wskazując palcem. Poszliśmy w tamtą stronę. Gdy otworzyliśmy drzwi było tu dość ciemno, ale przy wejściu była jedna pochodnia. Dreyar ją sięgnął i oświetlił ściany pomieszczenia. Na jednej ze ścian zobaczyliśmy krwisty napis:
,,7 Lipca 777 rok"
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I co ja mam napisać? A wiem! Dziękuję za 2000 wyświetleń! (Prawie 2100) Naprawdę bardzo dziękuje ^^ Jesteście cudni < 3 Mam nadzieję, że się rozdział podobał. ;3 A i teraz takie małe pytanko, czy chcecie abym pisała z jakąś osobą z anime w sensie w komentarzu "Aiko i "ktośtam" pozdrawiają "
Jeśli chcecie abym coś takiego robiła napiszcie w komentarzu :3
~~Jeśli się podobało komentujcie!~~
Dlaczego jak pisałaś "wdepnęłyśmy w coś", "wdepłam w w coś" to moje pierwsze skojarzenie to była psia kupa? O.o
OdpowiedzUsuńEgo: Z Tobą jest coś nie tak...
Wiem... Ale błyskotliwość Natsu jak zawsze powala :3 I te kłótnie xD
Nie mam więcej czasu i nie wiem co dopisać, więc
Ślę wenę i tulasa :3
*Tulimyyyyy*
A tak btw. Pisz jak chcesz xD Wg mnie tak byłoby ciekawiej ^^
Od czego by tu zacząć?
OdpowiedzUsuńKuro: Od zdania?
Aleś ty mądra! Zacznijmy od Natsu. Mój ulubiony Smoczek wkracza do akcji. Jak ja uwielbiam te jego teksty do Lucy! Krótka walka Aiko i Tytanii- bomba! Pokazały, że nawet członkowie gildii Tartaros to dla nich pestki! Tak ma być, tak ma być!
Kuro: Nie podniecaj się tak po się posikasz.
Zamknij się! Wracając... I jeszcze to "7 lipca 777 roku" napisane krwią! Jaki związek mają smoki i ten rytuał? Ogólnie jeśli bym miała teraz streścić moje uczucia w jedno zdanie to było by to "Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!!"
Ślę wenę i oczywiście tonę czekolady^^
~KYAAAAAAAAAAAAAAAAA ! Kocham, kocham, kocham ! "Wylądowaliśmy w dość dziwnej pozycji. Gray leżał na podłodze, a ja na nim. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów." *U* GrayLu ! *.*
OdpowiedzUsuńLaxus : Ogarnij się.
No i zaś wcinasz mi się w komentarz ! Co za ... -.-
Hmm... 7 lipca 777 roku...
Zaginęły smoki i umarła matka Lucy...
Będzie się działo, oj będzie *U*
Wracając ... GrayLu ! *.* Ale mam podnietę. *o*
Laxus : Serio, radzę ci się opanować...
Nie... Chyba mówiłam byś nie wcinał mi się w komentarz, nie ?! xo
"Wylądowałam na czymś miękkim. Spojrzałam w bok. Kilka centymetrów od mojej twarzy była twarz Laxusa." Laxus x Aiko *U* >.>
Laxus : Co ty się tak jarasz ?
Bo GrayLu i Laxus x Aiko ! *U* T^T ... W każdym bądź razie czekamy na ciąg dalszy !
Pozdrawiamy i życzymy weny !
~Shina i Laxus :3
Rozdział świetny! Bardzo mnie zaciekawił, wątek w którym jest mowa o roku i dniu zaginięcia smoków jak i śmierci matki Lucy. Po za tym Aiko i Laxus hmmmm...
OdpowiedzUsuńA jagby tak strzelić one shot +18. Wiem Jestem zboczona hihihi. Walka Erzy i Aiko też mi się bardzo podobała!!
PS: Zapraszam do mnie, dopiero zaczynam, ale coś tam z tego mojego czegoś wychodzi.
Pozdrawiam i życzę weny ;)
Wiesz jak chcesz one-shota Aiko i Laxusa +18 to zapraszam do mojej zakładki :D I cieszę się, że sie podoba ^^
UsuńI teraz, nominowałam cię do Liebster Award !!! Wszystko u mnie na blogu ;)
Usuńhttp://aoidragonopowiadaniafanfiki.blogspot.com/