-Nieprzespana noc. -powiedziałam cały czas dysząc. Pokiwała tylko ze zrozumieniem głową. Pewnie sama się bardzo martwi, ale ona zazwyczaj nie pokazuje tego. Chwilę potem już przyszli wszyscy oprócz Lucy. Kilka minut później przyszła i ona, ale wyglądała okropnie, pewnie nie spała całą noc tak jak ja, zresztą ona najbardziej zżyła się z Natsu, to normalne, że się martwi jeszcze bardziej niż my. Przyjechał pociąg, wszyscy bez słowa wsiedliśmy do niego i zajęliśmy miejsca. Obok mnie siedziała Lucy, Levy i Erza a na przeciwko Gajeel, Cana, Gray i Laxus. Blondyn, gdy tylko ruszyliśmy zrobił się zielony na twarzy, rzuciłam mu tylko współczujące spojrzenie, ale nie odezwałam się. (Swoją drogą wyobrażacie sobie Laxusa pozieleniałego z choroby? :D dop.aut.) Podczas podróży większość spała oprócz mnie, Cany i Gajeela. Brązowowłosa cały czas piła sake, a Żelazny Smoczy Zabójca żuł gwoździe. Miałam wielką ochotę zapytać go skąd on je ma, ale zrezygnowałam, i odwróciłam głowę w stronę okna. Gdy byliśmy już prawie u celu, wszyscy się obudzili, oprócz Lucy. Pociąg kilka minut później się zatrzymał, ale blond włosa dalej spała, dlatego Gray musiał ją wsiąść na ręce, ponieważ pozostała męska cześć nie miała na to ochoty. Wszyscy ruszyliśmy w stronę miasta, aby poszukać jakiegoś hotelu. Wcześniej postanowiliśmy, że weźmiemy dwa trzyosobowe pokoje i jeden dwuosobowy, ponieważ na osiem pokoi, nas nie stać. Oczywiście chłopcy na początku chcieli, abyśmy wzięli cztery dwuosobowe, ale żadna dziewczyna nie chciała być z chłopakiem w pokoju. Po kilku minutowej wędrówce trafiliśmy na mały przytulny hotelik, więc weszliśmy tam, a Erza zarezerwowała pokoje. Zaczęła wydawać klucze do pokoi.
-Dobra, Gray, Gajeel i Laxusa, wy bierzecie pokój nr 123, Lucy i Levy, 126, a ja, Aiko i Cana mamy 125. -powiedziała do wszystkich po kolei. Każdy wziął swoje klucze i ruszył w stronę wskazaną wcześniej przez recepcjonistkę. Za recepcją, znajdował się korytarz, prowadzący do pokoi. Pomieszczenia z parzystymi numerami znajdowały się po prawej stronie, a z nieparzystymi po lewej. Co dziwne numery zaczynały się od 100. Gdy Erza otworzyła nasz pokój, zatkało mnie. Było tam tak czysto, nie to co w moim pokoju. Weszłyśmy wszystkie trzy i zaczęłyśmy się rozglądać. Na wprost wejścia było jedno ogromne okno.Ściany były w kolorze zachodzącego słońca, a trzy łóżka stojące pod jedną z nich miały biało-pomarańczową pościel. Po drugiej stronie pokoju była łazienka, więc weszłam do niej aby sprawdzić czy jest prysznic. Niestety przeżyłam rozczarowanie, gdy zobaczyłam, że stoi tam wanna. Może po tylu latach kąpania się pod prysznicem, kąpiel w wannie dobrze mi zrobi. Wróciłam do pokoju aby rozpakować rzeczy, w tym czasie Cana zajęła łóżko od strony okna, a Erza to od wejścia. Podeszłam do szafy, która stała nieopodal łazienki, zaczęłam się rozpakowywać, nie zajęło mi to długo. Zaraz po mnie ułożyła swoje rzeczy na półce Cana, oczywiście szkarłatnowłosa chwile później również to zrobiła. Tytania walizkę z ubraniami miała tutaj, a resztę swojego bagażu w magazynku w recepcji. Po podróży byłam zmęczona więc postanowiłam, trochę poleżeć i odpocząć. Gdy tylko się położyłam Erza podeszła do mnie i się nachyliła.
-A co ty wyrabiasz? -spytała.
-Leże i odpoczywam. -odpowiedziałam spokojnie.
-Wstawaj natychmiast! Robimy babski wieczór! -zawołała szkarłatnowłosa, ściągając mnie z łóżka. Przez to moje pośladki miały bliższy kontakt z ziemią. Od razu się podniosłam i stanęłam przed Tytanią, jak wryta dostając olśnienia.
-Babski wieczór mówisz? -zapytałam z błyskiem w oku. Pokiwała głową, ja tylko się uśmiechnęłam i pobiegłam do swojej walizki.
~*~
Leżałam sobie spokojnie na łóżku, rozmawiając z Levy o naszej misji, gdy usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Wstałam i ruszyłam aby otworzyć, w drzwiach zobaczyłam szkarłatnowłosa z miną nieznoszącą sprzeciwu. -Urządzamy babski wieczór. -zabrzmiało to jak rozkaz, aby przyjść, a nie stwierdzenie. Wzdrygnęłam się niezauważalnie, ale skinęłam głową.
-Będziemy za pół godziny, prawda, Leviś? -zapytałam odwracając się w stronę przyjaciółki.
-Hai. -powiedziała niebiesko-włosa, kiwając głową. Erza, gdy to zobaczyła uśmiechnęła się i wyszła. No cóż, teraz trzeba się przebrać i iść. Zabrałam piżamę z szafki i poszłam do łazienki. Gdy byłam już gotowa wpuściłam Levy, aby również się przebrała. Podeszłam do okna i zaczęłam oglądać tętniące życiem miasto. Nocą tutaj było tak pięknie. Nie słyszałam gdy McGarden wyszła z łazienki i gdy puknęła mnie w ramię, przestraszona złapałam się za serce.
-Levy, nie strasz mnie tak! -zawołałam przerażona.
-Sorki, Lu-chan. -powiedziała z uśmiechem. Odwzajemniłam go, będąc już spokojna.
-Idziemy? -zapytała niebieskowłosa. Pokiwałam głową. Ruszyłyśmy w stronę drzwi. Na korytarzu stanęłyśmy i rozglądałyśmy się za pokojem 125. Po chwili go zauważyłyśmy, a ja zapukałam. Otworzyła nam, podchmielona Aiko.
-Wchodźcie, wchodźcie! Zapraszamy was w swoje skromne progi! -powiedziała wesoło. Przepuściła nas do pokoju, gdy go zobaczyłam, byłam w szoku, Levy również, wyglądał on tak samo jak nasz poza kilkoma szczegółami. Na szafie stała kula dyskotekowa, a cały pokój był obwieszony kolorowymi lampkami, dawało to niesamowite połączenie. Gdy rozejrzałam się po pokoju zobaczyłam osoby, których tu być nie powinno. Mianowicie byli tam chłopcy, Gray, Gajeel i Laxus.
-Co oni tutaj robią? -spytałam z nutką podejrzliwości w głosie wskazując palcem na chłopaków.
-Nie przejmuj się nimi, Aiko ich tu zaprosiła. -powiedziała Scarlet.
-A po co? Przecież to miał być babski wieczór. -stwierdziłam z przyganą w głosie.
-No hej! Oni też mają się prawo zabawić! - krzyknęła Aiko, siedząca na łóżko pomiędzy chłopakami. Zauważyłam, że trzyma im ręce na ramionach. Oni byli już równie pijani jak ona, więc im to nie przeszkadzało. Zdziwiło mnie, że przez półgodziny można się tak upić. Gdy Erza zobaczyła moje zdziwione spojrzenie, wyjaśniła mi, że oni przyszli tutaj już godzinę temu. Skoro tak, to nie dziwie się, przecież była tutaj też Cana. Nagle Scarlet włączyła muzykę, okazało się, że mają też radio, ale pewnie, któraś z nich musiała przywieźć ze sobą. Alberona i Makuda zerwały się z łóżka i stanęły na środku pokoju. Kiwnęły na Scarlet, aby zgasiła światło. Zaczęły śpiewać i podrygiwać rytmicznie, były dość zgrane, ale któraś z nich strasznie fałszowała. Mimo wszystko był to zabawny pokaz. Po piosence wszyscy zaczęliśmy tańczyć. Musiało to przezabawnie wyglądać ale wszyscy dobrze się bawiliśmy. Po tańcach, usiedliśmy na łóżku Aiko i Cana zaczęła nam wróżyć z kart. Wszystkim wywróżyła, że w niedługim czasie znajdziemy partnera życiowego bądź partnerkę. Każdy się zastanawiał, kim będzie jego wybranek ewentualnie wybranka. Na koniec usiedliśmy w kółku na podłodze i zaczęliśmy grać w butelkę. Przez pierwsze kolejki, każdy kto został wylosowany musiał wypić całe sake. Później robiliśmy sobie zadania, bądź pytania. Większość się pytała o zakochanie itp., ale np. Aiko zrobiła Laxusowi zadanie, w którym musiał zrobić trzy kółka wokół hotelu, a na koniec wrócić i stanąć na jednej nodze nie przewracając się. Co w jego przypadku wyglądało komicznie, ponieważ był nieźle pijany. Około godziny drugiej wszyscy zaczęliśmy się rozchodzić do pokojów, ale zanim wyszliśmy Erza wszystkim kazała być jutro o dziewiątej w holu. Gdy tylko weszłam do siebie, od razu położyłam się na łóżku, i poszłam spać.
~*~
Obudził mnie rano jakiś krzyk. -AIKO! NATYCHMIAST WSTAWAJ JEST JUŻ ÓSMA TRZYDZIEŚCI! - to była Tytania.
-Hai! -krzyknęłam zrywając się z łóżka. Byłam zaspana więc poszłam do łazienki, aby oblać twarz zimną wodą. Gdy szłam, dostałam delikatnych zawrotów głowy, ale nic dziwnego wczoraj dosyć sporo wypiliśmy, ale o dziwo wszystko pamiętam. Jak byłam już przebudzona, poszłam po swoje ubrania, i wzięłam kąpiel. Wyrobiłam się dosyć szybko, w zaledwie piętnaście minut. Miałam na sobie fioletową bluzkę na ramiączka i czarne rybaczki. Gdy wyszłam Erza powiedziała, że lepiej jak już pójdziemy. Właśnie wtedy zorientowałam się, że nie ma z nami Cany. Gdy zapytałam o to Scarlet, wytłumaczyła mi że, Cana siedzi już w barze hotelowym. Ta dziewczyna ma mocną głowę. Poszłyśmy razem na hol i usiadłyśmy na jednej z ławek. Erza chciała się dowiedzieć co wydarzyło się na imprezie, ponieważ nic nie pamiętała. Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami. Akurat gdy skończyłam zauważyłam idące Lucy i Levy, a zaraz za nimi szli Gajeel, Laxus i Gray. Cana chwilę później również doszła do nas.
-Dobra, idziemy na śniadanie. -zarządziła Scarlet. Wszyscy pokiwali z uśmiechem głowami. Ruszyliśmy w stronę stołówki. Połączyliśmy dwa stoły, aby móc razem usiąść. Po chwili przyszła kelnerka i przyniosła nam chleb, masło oraz przeróżne wędliny i sery. Zrobiliśmy sobie kanapki. Gdy wszyscy się już najedli Tytania przemówiła.
-Musimy pójść na obrzeża miasta, i zacząć poszukiwania, najlepiej teraz. -powiedziała, tak aby wszyscy ją usłyszeli. Wstała od stołu, zrobiliśmy to samo. Erza zaczęła nas prowadzić, nie ociągając się poszliśmy za nią. Zaczęłam znów myśleć o naszych przyjaciołach, jeśli nie znajdziemy ich na czas mogą zginąć, a raczej żadne z nas tego nie chce. Gdy szliśmy tak uliczkami Crocus, bardzo malowniczymi jak na królewskie miasto przystało, zaczęłam się bać, że ich nie znajdziemy. Lucy musiała zauważyć moją minę, ponieważ położyła mi rękę na ramieniu i uśmiechnęła się.
-Wszystko będzie dobrze nie martw się. -powiedziała. Odwzajemniłam jej uśmiech, ale w głębi duszy, dalej się o nich bałam. Po dosyć długiej wędrówce znaleźliśmy się w jakimś opuszczonym lesie. Widocznie Erza uznała, że najlepiej tutaj zacząć poszukiwania. Zaczęłam się zastanawiać, czy oczekuje teraz, że będziemy kopać, ale na szczęście Lucy wyszła na przód i krzyknęła:
-Otwórz się bramo dziewicy: Virgo! - gdy to zrobiła, pokazała się przed nią dziewczyna z kajdanami na rękach w stroju pokojówki.
-Czas na karę, księżniczko? -zapytała dziewczyna.
-Nie! Przekop podziemia miasta. -powiedziała Lucy. Panny po chwili już nie było. Siedzieliśmy znudzeni, bite trzy godziny. Aż w końcu wyłoniła się spod ziemi Virgo.
-Piętnaście kilometrów na zachód stąd jest jakaś tajna baza. -powiedziała.
-Dobrze się spisałaś, dziękuję, możesz iść. -odpowiedziała Heartfillia.
-No to czas wskoczyć do dziury i zacząć szukać. - zawołała radośnie blond-włosa odwracając się do nas. Spojrzeliśmy po sobie, nikt nie był zbyt chętny aby wejść tam, ale Tytania posłała nam gniewne spojrzenie i od razu wskoczyliśmy tam po kolei. Nikt nie wiedział gdzie ma iść, ponieważ Virgo wykopała wiele tuneli. Wtedy znów nas uratowała Lucy.
-Otwórzcie się drzwi do Gwiazdozbioru Kompasu, Pyxis! -zawołała i przed nami pojawił się czerwony pingwin z kompasem na głowie.
-Wskaż mi zachód. -powiedziała Heartfillia. Kompas na głowie stworzenia zaczął się obracać, po chwili skrzydłem wskazał nam zachód. Ruszyliśmy we wskazanym kierunku, a pingwin zniknął. Droga była bardzo nierówna, i nogi bolały mnie po przejściu zaledwie kilometra, a co dopiero będzie gdy przejdziemy piętnaście. Po kilku godzinnej wędrówce, Gajeel i Laxus zaczęli wyczuwać obce zapachy. (Psy tropiące normalnie xD dop.aut.) Tunel zaczynał się poszerzać i naszym oczom, ukazał się okropny widok. Pobrudzone zaschniętą krwią stoły laboratoryjne, krew była również na ścianach i podłodze. Wzdrygnęłam się z obrzydzeniem, ale właśnie wtedy usłyszeliśmy kroki, Scarlet dała nam znak abyśmy się ukryli. Obok nas była ciasna wnęka, więc się tam wcisnęliśmy.
-Hej ty, co mam zrobić z różowowłosym napaleńcem? -zapytał jakiś głos.
-Nie wiem, ale szef mówił, żeby jakoś go uspokoić. -odpowiedział drugi.
-Może znów podamy mu ten środek? -wtrącił trzeci.
-W sumie, czemu nie. Mniej roboty. -odezwał się znów pierwszy. Zrobiło mi się niedobrze, wiedziałam, że mówią o naszym przyjacielu. Zakręciło mi się w głowie i zemdlałam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hmmm, mam nadzieję, że wam się spodoba, początek szedł mi dość opornie, ale później jakoś dałam radę ^^ Cóż, nie spamiąc wam za dużo pozdrawiam! :3
~Jeśli się podobało komentujcie!~
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńBumszakalaka! komentuję to o północy więc ten komentarz będzie... chory xD
*________________*
Cana z mocną głową, babski wieczór z chłopakami xD
Ale i tak najbardziej misię podobała ta końcówka.
"Uspokoić tego różowowłosego napaleńca..." NATSUUU~! *zaczyna wręcz wchodzić w monitor* JA CIĘ URATUJĘ!
Ego: uspokój...
Jest północ a Ktoś mi ojca zabija! Jak mam być spokojna?!
Ślę wenę i grożę! Natsu ma przeżyć, zrozumiano?!*przykłada dwa palcze do swoich oczu a potem do monitora* PAMIĘTAJ, ŻE WIDZĘ KAŻDY TWÓJ RUCH!
Hmmm, nie będę spoilerować dlatego nie powiem ci czy przeżyje czy nie xD
UsuńSerio, każdy? xD Oj to się boję. :D
Ueeeeeeeeee Miku-chan mnie wyprzedziła >.< Rozdział przeczytałam jakoś przed północą ale skomentować nie mogłam bo mojemu ukochanemu tatusiowi chciało sie zabrać mi neta >.<
OdpowiedzUsuńRozdział śmieszny ale też..... zUy. Jak mogłaś zrobić coś takiego Natsu :c * minka smutnego szczeniaczka* Napaliłam sie na dalszy ciąg xD Weeeeny ;)
~ Marie
GOMENASAI nje miku tylko Nashi xD
OdpowiedzUsuńHahaha~!
OdpowiedzUsuńKuro: Czy ty masz jakieś papiery na to, że jesteś normalna?
Nie... Wróćmy do tematu rozdziału! Babski wieczór, wszyscy schlani, dojście do bazy Tartaros... I like it!
Kuro: A mnie zastanawia jedynie kto fałszował...
Ty to większych problemów w życiu nie masz?!
Kuro: Dzięki tobie mam! I to całkiem sporo!
Nie musisz mi dziękować *uśmiecha się psychicznie*
Kuro: Ty mnie naprawdę przerażasz...
Wiem! Ai-chan! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Ślę wenę, czekoladę, uściski i inne tego typu gówienka^^
A tak przy okazji nominuję cię do Liebster Award^^
UsuńNominowałam cię do Liebster Award szczegóły : http://nalulov.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń