niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 2 : Wielki Bal

Obudziłam się rano, bolała mnie głowa i inne bliżej niezidentyfikowane części ciała. Rozejrzałam się po gildii okazało się że leże na krześle trzymając nogi na stole. Gdy udało mi się zejść, musiałam rozmasować plecy. Poszłam w stronę baru i poszukałam jakiejś wody. Chyba trochę wczoraj przeholowaliśmy. Pijąc wodę odzyskałam trochę sił, więc postanowiłam obudzić resztę. Najrozsądniej było by obudzić Erze, ona zaprowadzi porządek tutaj. Poszukałam jej wzrokiem okazało się, że leżała na schodach przytulając poręcz. Jak śpi wygląda tak bezbronnie... Ale tylko jak śpi.
-Erza, wstawaj! -potrząsnęłam ją.
-Mhm... Jellal zapakuj Chizuri śniadanie do plecaka. -powiedziała przez sen.
-Coś ciekawego musi jej się śnić... -stwierdziłam. Chyba czas na broń ostateczną. Ruszyłam w stronę zapleczy baru. Zaczęłam szukać ciasta truskawkowego. Przy okazji zobaczyłam, że ciut ubyło nam zapasów alkoholowych. W końcu znalazłam ostatni wypiek. Poszukałam jakiegoś talerzyka i zaniosłam je Tytanii. Gdy podsunęłam jej pod nos ciasto od razu się obudziła.
-C-co się dzieje? -zapytała zaspana.
-Pomóż mi obudzić resztę gildii i uprzątnąć ten bałagan. -powiedziałam, wskazując ręką wokół.
-Boże Święty! Ile tu śpiących ludzi i... pustych butelek. -przeraziła się. W pewnym momencie stanęła na stole.
-WSTAWAĆ LENIE! ZARAZ POJAWI SIĘ TU RADA I SPRAWDZI STAN NASZEJ GILDII! -wrzasnęła na całe gardło. Każdy, bez wyjątku od razu się rozbudził i zaczął sprzątać. Zadowolona z siebie Tytania, siedziała i przyglądała się temu. Coś mi się zdaję, że chyba nie przepadają za radą skoro wszyscy tak się rozbudzili na wzmiankę o niej.
~*~
Siedząc w swoim pokoju w Fairy Hills, rozmyślałam o niezwykłości tej gildii. Nagle uświadomiłam sobie, że dziś jest poniedziałek.. A w środę muszę zapłacić czynsz! Czas wybrać jakąś misję. Przebrałam się szybko w jakieś luźne ubrania i pobiegłam w stronę gildii. Wszystko tam wróciło już na swoje miejsce. Magowie siedzieli kulturalnie i rozmawiali. Było to dla mnie nie lada zdziwieniem. A czemu? Powód jest prosty. Tutaj zawsze jest głośno! Chyba Erza im jeszcze nie powiedziała, że Rady nie będzie. Podeszłam w stronę tablicy ogłoszeń, Nab jak zwykle szukał misji, odpowiedniej dla siebie. Zaczęłam przeglądać misje, gdy dostrzegłam Lucy.  Gdy jej pomachałam, zauważyła mnie i podeszła.
-Ohayo, Aiko.-przywitała się z uśmiechem.
-Ohayo, Lucy. -odpowiedziałam odwzajemniając gest.
-Szukasz jakiejś misji? -zapytała.
-Tak, niedługo czas zapłacić czynsz. -odpowiedziałam.
-Jezu! Zapomniałam o czynszu! -wykrzyknęła. Gdy zauważyłam strach blondynki zachciało mi się śmiać, ale się opanowałam i zapytałam:
-Może poszukamy jakiejś misji razem? 
-Jasne, czemu nie. -odpowiedziała. Odwróciłam się w jej stronę, właśnie wtedy zauważyłam Salamandra wchodzącego do gildii tłukącego się już na wejściu z magiem lodu. Tytania gdy tylko to zaobserwowała posłała im spojrzenie chęci mordu i od razu się uspokoili. Wtedy cała trójka zauważyła nas i podeszli.
-Ohayo, minna! -przywitałam się.
-Ohayo. - powiedziała równocześnie cała trójka. Wtedy pewne ogłoszenie przykuło moją uwagę. Pokazałam je reszcie drużyny. Uśmiechnęli się, a Erza tylko powiedziała:
-Za czterdzieści pięć minut na stacji! Po tych słowach wyszła z gildii a blond włosa podążyła za jej przykładem. Sama postanowiłam wrócić, i spakować się. Gdy znalazłam się w pokoju , zapakowałam swoje miecze Lotosu. Schowane do pokrowców przypięłam do paska spodni. Przeczytałam sobie jeszcze raz treść misji a brzmiała ona tak:

Poszukuję drużyny magów, która mogłaby chronić moją córkę podczas jej zaręczyn, ostatnio dostawała pogróżki, dlatego trzeba zachować szczególną ostrożność.
Nagroda za wykonanie misji : Milion kryształów.
Najbardziej nam się spodobała nagroda, misja nie wydawała się być trudna. Postanowiłam iść już na stację, ponieważ zostało mi już niewiele czasu. Gdy dotarłam na stację Erza czekała już ze swoim pokaźnym bagażem. Chwile potem pojawiła się reszta. W pewnym momencie Tytania dostrzegła moje miecze. 
-Co to za ostrza? - zapytała.
-Przekonacie się na misji. -odpowiedziałam uśmiechnięta. Właśnie wtedy podjechał pociąg na stację i zajęliśmy się zmuszeniem Natsu, aby wszedł tam. Po mocnym kopnięciu w plecy od szkarłatnowłosej wylądował w środku. Od razu zrobił się zielony na twarzy, ale posłusznie usiadł na miejscu. Pociąg ruszył. Po długiej dwugodzinnej jeździe znaleźliśmy się w mieście Shirotsume. Z tego co wiem Lucy nie miała z tego miejsca za dobrych wspomnień. Ruszyliśmy w stronę domu naszego zleceniodawcy. Po kilku minutowej wędrówce znaleźliśmy się przed ogromną rezydencją. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Otworzyła nam pokojówka, wyglądająca na osobę w naszym wieku.
-My jesteśmy z Fairy Tail. Pokazaliśmy jej znak przynależności do gildii. Ona się uśmiechnęła i powiedziała:
-Proszę za mną, pan Bosco już na was czeka. Otworzyła szerzej drzwi wpuszczając do mieszkania.  Zaprowadziła nas do salonu, wtedy zauważył nas mężczyzna ubrany w szlafrok palący cygaro.
-Ach, to wy. Maurino, możesz nas zostawić. -powiedział patrząc znacząco na pokojówkę.
-Usiądźcie, porozmawiamy o szczegółach misji. -wskazał ręką  na skórzaną kanapę. Erza dotąd zachwycająca się wielkością i wystrojem rezydencji, otrząsnęła się i zapytała:
-Gdzie odbywają się zaręczyny pańskiej córki?
-W wielkiej sali balowej na końcu miasta. -odpowiedział Bosco.
                                                                              ~*~
Po omówieniu szczegółów, Maurina zaprowadziła nas do pokoju, gdzie każdy z nas się przebrał w eleganckie stroje. Po kilku minutach każdy z nas był gotowy, więc ruszyliśmy w stronę sali balowej. Gdy weszliśmy oszołomił nas wygląd sali, ale zaraz każdy poszedł na wcześniej uzgodnione pozycje. Wtedy zobaczyliśmy, że na lożę honorową weszła córka pana Bosco. Wyglądała prześlicznie, miała fioletową sukienkę do ziemi podkreślającą jej kruczoczarne włosy. Właśnie wtedy dostrzegłam że do pomieszczenia przemknął jakiś człowiek ubrany na czarno i zniknął w tłumie. Postanowiłam pobiec za nim.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mam nadzieję, że rozdział was zaciekawi. :3 Niezbyt długi mi wyszedł ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie ^^

3 komentarze:

  1. Super, super i jeszcze raz super. Erza straszna jak zawsze, ciekawy ten jej sen o.O Biedna Lucy jak zawsze musi się martwić o czynsz ;D Miecze lotosu łał zapowiada się fajnie ;))
    Pozdrawiam Czarna Rikitiki ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha~! Jak ja uwielbiam schlane Fairy Tail!
    Kuro: Zamknij się! Głowa mi pęka...
    Kuro wczoraj miała niezłą imprezę w gildii, upiła się i całowała z TAuyg *Kuro zasłania jej usta ręką*
    Kuro: Nie mów nic więcej chyba, że chcesz zginąć!
    Dobra, dobra. Wracając do tematu... Rozdział bardzo ciekawy. Zastanawiam się tylko do czego są te miecze.... A to równa się z tym, że chcę jak najszybciej następny rozdział^^ Życzę weny i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Tsa, oni to mają na pieńku z radą. xD Nie chciałabym widzieć tego burdelu... Oj, nie. :D
    Laxus : Charakter to ty masz zmienny, jak kobieta w ciąży... ;_;
    O co ci zaś chodzi ? -.-
    Laxus : Raz jesteś wkurzona, raz wesoła, a jeszcze innym razem smutna...
    No i co ? To powód by wcinać mi się w komentarz ? ._. Spadaaaaj ! *wali go w głowę butelką z wodą* xD
    A tak wracając do opowiadania też mnie ciekawią te miecze. *U* Pisz mi tutaj ten trzeci rozdział, bo umieram z ciekawości ! XD
    Pozdrawiam i życzę weny !
    ~Shina ^^

    OdpowiedzUsuń