-Mówił coś o zaginionej mocy. -dodałam.
-Tego się obawiałem. -powiedział Makarov.
-Ale czego? -zapytała Erza.
-Słyszałem na spotkaniu mistrzów, że Tartaros odprawiało ostatnio jakieś obrzędy. Potrzebowało do tego pięciu głównych żywiołów, innymi słowy osób nimi władających. -odpowiedział mistrz.
-Czyli ogień, woda, ziemia, powietrze, ale jaki jest piąty żywioł? -zdziwiłam się.
-Duch. -odpowiedział.
-Ale jak to duch? -wtrąciła Lucy.
-Potrzebują osoby, która potrafi się kontaktować, ze światem zmarłych. -wyjaśnił.
-A teraz proszę wyjdźcie wszyscy, oprócz Aiko. -powiedział. Poczekał aż wszyscy wyjdą i zabrał głos.
-Aiko, musisz odkryć czemu mają służyć te obrzędy, i kogo chcą porwać. Podejrzewam, że będą chcieli porwać Natsu, Wendy, Juvie oraz córkę pana Bosco, ale nie mam pojęcia kto jest piątą osobą.
-Czyli ja mam być szpiegiem?! -zapytałam podnosząc lekko głos.
-Tak, a i masz zabrać kogoś z Raijinshuu. -powiedział posyłając mi uśmiech.
-Dobra, okej. Zaraz... Co?! Po co mi ktoś z Raijinshuu? -zdziwiłam się.
-Najlepiej jak weźmiesz Laxusa, jako straż przyboczną. -odpowiedział.
-Że jak? Laxusa? Ale po co mi straż, ja sama dam radę... -powiedziałam tonem naburmuszonego dziecka.
-On nie jest żadnym z elementów, a jest dość silny, aby w razie czego cię ochronić. -znów posłał mi ten uśmiech.
-Ciekawe, jak mu się spodoba ten pomysł... No, dobra. -bąknęłam.
-I świetnie a teraz już idź, sio, sio. -powiedział mistrz wyganiając mnie. Wyszłam i od razu uderzyła mnie jedna myśl. Co on sobie myśli, żeby przydzielać mi tą iskierkę? Chyba jakoś to przeżyję, zresztą nie mam wyjścia.
-Laxus! -wrzasnęłam, schodząc po schodach.
-Czego? -burknął.
-Chodź tutaj. -odpowiedziałam równie ponuro. Podszedł do mnie i powtórzył pytanie. Muszę przyznać, że przy nim czułam się taka... mała. Wyjaśniłam mu zaistniałą sytuację i tak jak się spodziewałam, zareagował w podobny sposób jak ja. Niby, gdy piliśmy dobrze się dogadywaliśmy, ale nieokreślony czas na misji? Nie za wiele ode mnie wymagają? Coś czuję, że będzie dużo kłótni. Tylko, gdzie ja mam szukać wskazówek na temat tej gildii... Pozostałe gildie z sojuszu Balam zostały zniszczone. Trzeba zasięgnąć porady u mojego niezawodnego informatora.
-Za piętnaście minut masz być na stacji. -powiedziałam.
-Dobra... A w ogóle gdzie jedziemy?-powiedział bez entuzjazmu.
-Do Lupinus. -odpowiedziałam, ruszając w stronę wyjścia z gildii. Musiałam zapakować tylko ubrania, od poprzedniej walki już się nie rozstaję ze swoimi mieczami. Ciekawe jak będzie przebiegać ta misja. Na pewno będzie wkurzająca. O kurczę, muszę wychodzić, bo się spóźnię i iskierka będzie marudzić. Ruszyłam w drogę. Gdy doszłam, on już tam był i tak jak przewidziałam, zaczął narzekać.
-Oj, cicho siedź. -powiedziałam, olewając go. Spojrzał tylko na mnie morderczym wzrokiem, a później wsiedliśmy do pociągu. Podróż była dość długa, ja przez ten czas czytałam książkę, a on oglądał krajobraz za oknem. Wcześniej nie wspomniałam, że jestem molem książkowym, i każdy się temu zawsze dziwił, ponieważ osiemnastolatki takie jak ja zazwyczaj imprezują, podrywają chłopaków itp., a ja zawsze wolałam książki od nich. Musiałam po drodze przysnąć bo gdy pociąg stanął poczułam, że ktoś mnie budzi. Oprócz tego zauważyłam, że jest mi jakoś cieplej, okazało się, że Laxus przykrył mnie płaszczem, a teraz stał nade mną i mnie budzi. Gdy się zebrałam, wysiedliśmy z pociągu.
-Gdzie idziemy? -zapytał.
-Do mojej starej przyjaciółki. -odpowiedziałam.
-Czy ty tu przyjechałaś na odwiedziny, czy na misje?
-Na misje, próbuje zdobyć informacje, iskierko. -odpowiedziałam złośliwie.
-Jak mnie nazwałaś? -powiedział wkurzony.
-Iskierka. -powiedziałam spokojnie. Jego mina bezcenna, ale niestety się opanował.
-Uważaj lepiej, bo inaczej pogadamy. - odpowiedział opanowany.
-Tak, tak co mi zrobisz? Porazisz? Pff, dobre sobie, nie boje się. -odpowiedziałam.
-Co za dziewczyna... Po misji, na pewno z tobą zawalczę. -powiedział. Ja już nic nie odpowiedziałam, bo dobrze wiedziałam, że jeśli na prawdę dojdzie do pojedynku, mam jakieś sześćdziesiąt pięć procent na przegraną. Dalej już szliśmy w ciszy. W końcu, zobaczyłam mały różowy domek ze słomianym dachem. Ten słodki wygląd domu to tylko pozory. Ma na prawdę pokaźny arsenał broni. Weszłam do domu, blond włosy zaraz za mną. Przywitał mnie głośny pisk radości. Dziewczyna o kruczoczarnych włosach, od razu wstała gdy tylko mnie zobaczyła.
-To na prawdę ty, Aiko?! -krzyknęła, dalej piszcząc.
-Tak, tak. A teraz, muszę z tobą pogadać, Seju. -powiedziałam.
-Czekaj, czy ten przystojniak co za tobą stoi to twój chłopak? -zapytała podekscytowana.
-Że co?! On przystojny? Serio tak sądzisz? Fajniej wyglądał, gdy był małym dzieckiem, i nie, nie jest moim chłopakiem. -odpowiedziałam zaskoczona jej reakcją.
-Chwila, chwila. Skąd ty wiesz jak ja wyglądałem jak byłem mały? -wtrącił zaskoczony Laxus.
-Widziałam album w archiwum gildii. -odpowiedziałam.
-Wracając do sprawy, Seju, wiesz coś na temat rytuału, do którego jest potrzebne pięć żywiołów? -zapytałam. Ona momentalnie zbladła, i pokiwała delikatnie głową, na znak, że wie.
-T-tak, ale to jest na prawdę okropny obrzęd. -powiedziała.
-Jakieś szczegóły? -zapytałam.
-Pięć żywiołów jest zdolne przebudzić uśpione dusze, oprócz tego dają wieczne życie kapłanowi tej ceremonii, a przywołujący żywioły umierają. -odpowiedziała, blada jak ściana.
-Że co?! -krzyknęliśmy obydwoje.
-To co słyszeliście. -powiedziała.
-Dobra ale jak się odbywa ten obrzęd? -zapytałam.
-Tworzą oni krąg, w środku jego, staje kapłan. Później wypowiada on regułę, oni po kolei przywołują swoją mocą żywioły. Gdy kapłan skończy formułkę, żywioły łączą się w jedność, a na koniec wchłaniają się w jego ciało, dając mu nieśmiertelność, a oni sami umierają. Wtedy gdy ma w sobie wszystkie pięć żywiołów, jest zdolny wyzwolić ze snu uśpioną duszę. Wystarczy, że dotknie czoła osoby zawierającą tą duszę, i wymówi kolejną regułkę. -powiedziała wyczerpana. Widać było, że mówienie jej o tym sprawiało jej dużo bólu.
-T-to straszne. -powiedziałam.
-Oni będą próbować przebudzić Zerefa. - stwierdził Laxus.
-Seju, może przynieść ci wody? - zapytałam, widząc jej stan. Ona tylko delikatnie skinęła głową. Ruszyłam w stronę kuchni. Wzięłam szklankę i nalałam jej wody. Gdy weszłam do pokoju, z fioletowych oczu Seju, leciały łzy. Blond włosy, próbował ją pocieszyć. Zostaliśmy jeszcze trochę, poprawiając jej humor, oraz wypytując o Tartaros. Powiedziała, że słyszała pogłoski, że jakaś tajemnicza mroczna gildia, ma siedzibę na skraju lasu za wsią Tully. Gdy zobaczyliśmy, która godzina, przeprosiliśmy Seju i ruszyliśmy w dalszą podróż. Zdążyliśmy na ostani pociąg do Tully. W pociągu, tym razem nie zasnęłam, ale drażniłam iskierkę. Przyzwyczaiłam się już do jego obecności, ale nie mogłam darować sobie przedrzeźniania go. Miał taką śmieszną minę, gdy się wkurzał. W końcu dotarliśmy do naszego celu. Zaczęliśmy wypytywać mieszkańców. Niestety większość nas spławiała grożąc, że wezwą policję. Musieliśmy wynająć gdzieś jakieś pokoje. W końcu, gdzieś na końcu wsi, znaleźliśmy jakiś mały motel. Wynajęliśmy pokoje, dostaliśmy klucze i poszliśmy rozpakować rzeczy. Umówiliśmy się, że rano o jedenastej spotkamy się na dole i będziemy szukać tam gdzie mówiła Seju. (Tak, dla mnie to jest rano :D dop. aut.) Gdy weszłam do swojego pokoju, byłam zaskoczona jego czystością. Wyjęłam piżamę z walizki i poszłam do łazienki. Tam, ku mojemu miłemu zdziwieniu był prysznic z deszczownicą. (Mam nadzieję, że wiecie o co chodzi dop. aut.) Byłam inna niż większość, oni lubili godzinami moczyć się w wannie, a ja wolałam stać i czuć jak moje ciało oblewa woda z góry. Po umyciu się wskoczyłam od razu do łóżka i poszłam spać.
~*~
Obudziłam się, tak z piętnaście minut przed jedenastą i poszłam się szybko naszykować. Równo o jedenastej byłam na dole. Miałam szczęście, bo Laxus przyszedł dopiero chwilę po mnie. Bez słowa ruszyliśmy w stronę lasu. Gdy znaleźliśmy się w lesie cały czas zdawało mi się, że słyszę jakieś szelesty. W końcu, przy końcu lasu, zobaczyliśmy jakiś stary budynek. Mimo, że był to koniec lasu, i był dzień, było tutaj niewyobrażalnie ciemno. Ledwo co dostrzegłam jakiś znak na budynku. Właśnie wtedy z ciemnych zakamarków wyskoczyli jacyś dziwni ludzie. Otoczyli nas. Odruchowo spojrzałam za siebie, zobaczyłam Laxusa. Oparliśmy się o siebie plecami. Byliśmy gotowi do walki. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję, że wam się spodoba. :3 Nie dam Aiko odpocząć... ;D Laxus normalnie Sherlock Holmes. Chyba wyszło mi w miarę ciekawie prawda? :P
~~Jeśli wam się podobało komentujcie!~~
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, ale... czyżbym...?
Ego: Mówisz o tym?
Taaak... *tajemniczo uśmiecha się*
Dgo: ooo... Na trzy?
Tai dajesz...
Ego: Raz...
dwa...
E&N: AIKO I LAXUS ZAKOCHANA PARA~!
Ego: Jesteśmy zUe...
Nie moja wina, że wyczuwam nowy paring ._.
Ego: Masz rację...
Życzymy wyny i Tulimy! :D
*przytulaseeek!*
Ty tu u mnie komentujesz a ja u ciebie one-shota czytam xD A co do tego paringu... Może kiedyś xD Na razie to i ch tu otoczyli *.* :D
UsuńAiko, no wiesz ty co ?! W takim momencie przerywać. D: Wstydziłabyś się ! :c Zła Aiko, zła ! Dokuczać Laxus'owi... kto by nie lubił ? XD
OdpowiedzUsuńLaxus : Coś mnie ominęło ?
Tak, ominęło cię wiele. :D No, no będzie ładna parka z Aiko i Laxus'a. *U*
Laxus : Przecież ja jej nawet nie znam. ;_;
Nie ty ! Laxus z opowiadania Aiko. -.- A teraz spadaj. *wali go ręką w głowę*
Poza tym, że w takim miejscu zakończyłaś jest okej. xD Hahaha ! Laxus Sherlock'iem Holmes'em. :D Teraz jeszcze się nabijam z jednej rzeczy. Ja mówię do babci, że koło Kika (moja świnka morska) klatki latają muchy i, że w tej klatce jest jak w gnoju (tsa, wymieniane było wczoraj. Co za świnka -.-). A babcia się potem pyta gdzie był ten gnój, a ja zamiast powiedzieć 'U Kika w klatce', powiedziałam 'U Laxusa w klatce.' :D Ahaha xD
Pozdrawiam i życzę weny !
~Shina :*
Hmmmm....
OdpowiedzUsuńKuro: Hahahaha~!
Co cię tak bawi?
Kuro: To, że Aiko nazywa Laxus'a Iskierką!
Aha... Nie komentuję...
Kuro: A ty nad czym tak myślisz?
Nad tym jakby tu zabić naszą drogą pisarkę.
Kuro: Aha. Też nieźle. Zaraz! Że co?! Dlaczego ty ją zabić chcesz?!
Wiesz... Ja ty cholera czytam, czekam na walkę z Tartaros, a tu co?! Gówno!
Kuro: Weź się dziewczyno ogarnij.
Nie! Ja rozumiem, że człowiek chce zbudować napięcie itp., ale kurna ja cierpliwości nie mam!
Kuro: Wiesz Ai-chan ja też muszę cię opierdzielić. Uwaga zaczynam! *publika cofa się o co najmniej metr* Dlaczego pomiędzy Aiko i tym blondynem głupszym od naćpanego Natsu wyczuwam chemię do cholery?! Ja ty liczę na to, że ona da mu w ryj i w ogóle, ale nie!
Razem: DLACZEGO JA SIĘ PYTAM, DO CHOLERY?!
Abisu: Sory, że się wpycham tak w ten komentarz, ale ktoś tu musi pochwalić naszą drogą Ai-chan.
Kuro: Znowu podebrałaś mi trawkę ty cholero?!
Abisu: Tylko troszeczkę *uśmiecha się powalająco* Moja droga Ai-chan... Muszę ci powiedzieć, że bardzo polubiłam historię Aiko. Ale powaliłaś mnie tym, że mój "braciszek" myśli! Ale mam nadzieję też, że Tartaros dostanie po ryju! Aż mnie krew zalewa jak o nich myślę... *powoli z jej ciała znikają tatuaże*
Kuro natychmiast ją stąd zabież! Jeszcze zaspojleruje!
Kuro: Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem *uśmiecha się ironicznie i szybko wyciąga czarnowłosą z pomieszczenia*
Uff... Tylko nie obrażaj się na mnie za tak dużo przekleństw i za długi komentarz. A teraz jedyne co mogę ci powiedzieć ci to... Ja chcę następny rozdział! Ślę wenę i pozdrawiam^^