piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 12: Okrutna prawda

Kim ja jestem do cholery?! Jakimś przedmiotem przetargu?! Każdy tylko chce Salamandra. Wendy siedzi uwięziona, a oni chcą mnie, dzięki temu "nie zrobią jej krzywdy". Czcze gadanie. Zawsze tak mówią, ale cóż moi przyjaciele chyba im tym razem uwierzyli. Raczej tak to bym teraz nie był uwięziony w jednej z podziemnych cel, a może to była teleportacja? Eh, dobry boże co ja złego zrobiłem, że mnie tak karzesz? Nie ważne, tym razem ta cela ma, jakąś wzmocnioną podłogę, ponieważ nie mogę się przebić. Próbuję już dobrą godzinę i dalej nic.
~*~
-Oddajcie nam Wendy i Natsu! -usłyszałam rozpaczliwy krzyk pani Lucy. Nie miałam pojęcia, o co jej chodzi. Wcześniej razem z Carlą, przeszukiwałyśmy podziemia, ponieważ mistrz, wysłał nas, abyśmy znalazły pana Dragneela. Dał nam lacrime, abyśmy mogły w razie czego się skontaktować. Ruszyłam razem z kotką w stronę głosu. Gdy Lucy-san zobaczyła mnie i Carlę, zakryła usta dłonią, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy szczęścia.
-Wendy, Carla! -zawołała z uśmiechem. W momencie, gdy ruszyła w naszą stronę, została brutalnie rzucona o ziemię, jakąś niewidzialną siłą.
-LUCY! - wrzasnęła stojąca nieopodal Scarlet, jednocześnie podmieniając zbroję. Erza ze swoją ogromną maczugą, skoczyła do przodu, atakując brodatego mężczyznę, który do tej pory przyglądał się zajściu. Zrozumiałam, że to on musiał zaatakować panią Lucy. Tytania atakowała mężczyznę raz po raz, on nawet nie próbował się bronić, przyjmował jej ciosy z uśmiechem.
-Pomocy! On umiera! -do naszych uszu dobiegł głośny krzyk Levy-chan. Pobiegłam razem z Carlą szybko w stronę głosu. Zobaczyłam dziurę, w której byli moi przyjaciele. Wskoczyłyśmy tam, a ja następnie rozpoczęłam  leczenie pana Graya. Jego urazy były dość poważne, ale nie poddawałam się.
~*~
Ten mężczyzna był jakiś dziwny, atakowałam go cały czas, on odnosił rany, ale cały czas się uśmiechał. Nie zaatakował mnie ani razu, jak do tej pory. Gdy próbowałam uderzyć go kolejny raz maczugą, on zatrzymał ją jedną ręką.
-Nie sądzisz, że już ta zabawa robi się nudna? -w momencie wypowiedzenia tych słów jego rany się zregenerowały. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. On wykorzystując chwilę mojej niedyspozycji, uderzył mnie otwartą dłonią w twarz. Ból był niewiarygodny. Raz po raz otrzymywałam ciosy, nie mogąc nic zrobić, był zbyt silny. Podmieniłam zbroję, odskakując w tył, co ułatwiły mi moje czarne skrzydła. Musiałam ochronić swoich przyjaciół, nic innego teraz się nie liczyło. Po raz kolejny podmieniłam zbroję tym razem miałam anielskie skrzydła.
-Blumenblatt! -skierowałam w stronę przeciwnika ogromną ilość mieczy. Wszystkie ostrza pomknęły w jego stronę. Przyjął na siebie ten atak, ale tak jak poprzednio jego rany od razu się zregenerowały. Aiko i Laxus, którzy do tej pory pomagali utrzymać przy życiu innych, wybiegli z dziury, jednocześnie atakując mężczyznę.
-RYK SMOKA PIORUNÓW! 
-OSTRZE LOTOSU: WIELKI WYBUCH! - ataki tej dwójki połączyły się w jeden wielki wir o niezwykle niszczącej mocy. Nigdy wcześniej nie widziałam, aby Aiko go użyła. Z tego co wywnioskowałam, siłę swoich mieczy zamieniła na dalekodystansowy atak wyglądem podobny do smoczego ryku. I tym razem rany mężczyzny zaczęły się regenerować, ale nie całkowicie. Znaleźliśmy jego słaby punkt. Masowe ataki nieznacznie go osłabiają, ale jednak.
-Nudzę się. -powiedział z niesmakiem. Nagle cała nasza trójka została porażona ogromną magiczną mocą. Nie miałam siły się podnieść i czułam, że powieki mi się zamykają, ale Makuda i Dreyar, mieli najwidoczniej plan, ponieważ podnieśli się na chwiejnych nogach uśmiechając się do siebie.
-Raz... -blondyn zaczął odliczać. Chwila, czy on chce użyć tego?! Nagle Lucy przebudziła się, następnie podnosząc się. Stanęła obok Laxusa i Aiko.Widać było, że cała trójka jest wyczerpana.
-Dwa...- kontynuował chłopak.
-Lepiej się poddajcie, nie macie żadnych szans. - powiedział mężczyzna. Do moich uszu dobiegła cicho wypowiadana inkantacja, tylko, że nie mogłam przypomnieć sobie, jakie to zaklęcie.
-TRZY!
-URANOMETRIA! - w przeciwnika trafiły oba potężne zaklęcia, na początku został poturbowany, przez niezwykłą siłę ciał niebieskich, a następnie jego ciało zostało spalone przez Prawo Wróżek. Laxus i Lucy w tym samym momencie upadli na ziemie z wyczerpania. Ja sama już nie miałam siły utrzymywać przytomności, więc zamknęłam oczy i odpłynęłam w ciemność.
~*~
Podeszłam na chwiejnych nogach w stronę wroga, miał puls, ale jego całe ciało było delikatnie przypieczone. Bardziej przypominał kurczaka z piekarnika, niż człowieka, ale to tylko moje skojarzenia. Dreyar i Heartfilia leżeli na ziemi nie ruszając się, ale nie martwiłam się, ponieważ wiedziałam, że po prostu są wykończeni. Nieopodal leżała Scarlet, równie wykończona jak wyżej wymieniona dwójka. Podeszłam do dziury i wskoczyłam tam. Levy, Cana, Juvia i Gray odwrócili się w moją stronę.
-O! Już wyzdrowiałeś? -zapytałam Graya z uśmiechem. Niestety chwilę, później mój uśmiech zbladł, gdy zobaczyłam nieprzytomną Wendy, a obok niej czuwającą białą kotkę.
-Wszystko z nią dobrze? -odwróciłam się w stronę Levy, kierując do niej pytanie. Ona tylko się uśmiechnęła i pokiwała głową. Odetchnęłam z ulgą.
-Pomożecie mi przenieść Lucy, Laxusa i Erze? -zapytałam przyjaźnie. Oni skierowali na mnie swoje zmęczone spojrzenia.
-Ej, nie patrzcie tak na mnie! Ja też walczyłam, więc nie dam rady sama! -powiedziałam jakby na usprawiedliwienie. 
-Chwila... A gdzie Gajeel? -zapytałam podejrzliwie. Wszyscy rozejrzeli się dookoła szukając jego. Domyśliłam się, że najprawdopodobniej poszedł po Natsu. Inni najwidoczniej, też tak myśleli, ponieważ nie przejęli się tym. Ja, Levy, Juvia i Gray, wyszliśmy z dziury, biorąc się od razu do roboty. Oczywiśćie najcięższy był Laxus, te jego mięśnie trochę ważą. Gdy po kilkunastu minutach zmagania się z ich ciężarami, byliśmy się w naszej aktualnej bazie, Wendy się przebudziła. Każdy był ciekawy, co ona tutaj w ogóle robi, ponieważ wcześniej nie było okazji jej o to zapytać. Opowiedziała nam wszystko od momentu jej misji. Okazało się, że tak naprawdę, Erza nie poszła do jej prawdziwego zleceniodawcy, tylko jakiegoś podstawionego. Gdy Wendy wykonała swoją prawdziwą misję, a mianowicie, odnalezienie jakiegoś  starożytnego kryształu, dostała polecenia, aby nas znaleźć. Było to dosyć podejrzane. 
-Cholera jasna, Wendy! Zepsułaś wszystko. -powiedziała Erza, która obudziła się wcześniej razem z resztą, a teraz przysłuchiwała się wszystkiemu. 
-ŻE CO?! -wrzasnęli wszyscy tutaj zebrani, oprócz Laxusa i przedmówczyni. 
-Jak zjawi się tu Natsu i Gajeel, wszystkiego się dowiecie. -powiedziała uśmiechnięta Tytania, a Dreyar tylko pokiwał z uśmiechem głową. Jak na zawołanie usłyszeliśmy krzyk:
-GOŁODUPCU! -wszyscy uśmiechnęliśmy się pod nosem, oprócz Graya, który wyskoczył z dziury.
-CZEGO CHCESZ RZYGACZU PŁOMIENIAMI?! - wrzasnął Fullbuster równie głośno co jego poprzednik. Po chwili do dziury z powrotem wleciał Gray bijący się z Natsu. Chwilę później do dziury wskoczył zniesmaczony Gajeel. 
-A oni jak zwykle swoje.
-ZAMKNĄĆ SIĘ WSZYSCY! -krzyknęła Lucy. Wokół niej można było dostrzec mroczną aurę.
-A-Aye sir! -krzyknęli Gray i Natsu przytulając się do siebie. 
-A teraz mów o co chodzi Erza! -powiedziała blondwłosa zwracając się w stronę Scarlet. 
-Wszystko co tu się wydarzyło, od wysłannika Tartaros do teraz, to był test...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Podoba wam się mój malutki troll? :D Osobiście jestem zadowolona z tego rozdziału, ale piszcie uwagi! :D Cóż znów mnie długo nie było, ale chyba wybaczycie mi tą nieobecność, prawda? :P A właśnie, jak zobaczycie jakieś błędy zgłaszajcie mi je... Bo błędy to chyba moi rodzeni bracia ;-; Mam nadzieję, że będziecie ze mnie tak zadowoleni jak ja z siebie xD
Czy chcielibyście listę zaklęć Aiko? :D
Koniec spamu. ;3
Wstać, ukłon...
Happy & Aiko & Natsu : AYE SIR!
~~Do zobaczyska w następnym rozdziale! 
... Aiko & Happy & Natsu : 3

P.S. Czy ktoś czytał mangę?! < 3


4 komentarze:

  1. PIERWSZA!
    A teraz idę czytać :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszę podczas czytania, więc ten komentarz jest nieogarnięty. A więc zaczynając.

      Hmm... To chyba mówi Natsu, nie? Albo coś źle zrozumiałam... No chyba, że ta od dusz.

      SUPER WOMEN! Wendy a ratunek! Gołodupcu nie bój się! Przeżyjesz!

      LUCY I URANOMETRIA! Tam tam taraaam! Podniosła się by upaść ._.
      PADŁEŚ? POWSTAŃ! KANAPKA Z CHLEBEM!

      kurczak z rożna! XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
      Wyczerpany Pikachu i Blondi, leżąca Tytania... Ale Gray przynajmniej zdrowy! xD
      Ale za to Wendy leży ;-;
      TO BYŁ TEST?! WAT DA FAK KURWA?!
      TEST?! TEEEEEST!
      .______________________________________________________________.
      Widział ktoś mój mózg?

      Ślę wenę :3

      Usuń
    2. ;_;
      xD
      Nashi-chan oszalała xd
      Notka bombowa przy okazji :D

      Usuń
  2. Kuro: Ania? *patrzy na siedzącą dziewczynę*
    Tak? *na jej twarzy pojawia się szeroki uśmiech*
    Kuro: Wszystko dobrze?
    KURWA JEGO MAĆ! NIC NIE JEST DOBRZE! JA TU SIĘ ZAMARTWIAM O NATSU I GRAY'A, A ONA MI TU Z TEKSTEM, ŻE TO TEST BYŁ! ZABIJE! ŻEBY MNIE CHCIEĆ TAK WYKOŃCZYĆ! *rzuca się na wszystkie strony*
    Kuro: Już? *pije herbatkę*
    *wzdycha i siada w fotelu* Tak. A poza tym, to rozdział naprawdę boski. Warto było tyle czekać ^ ^ Więc teraz pozostało oczekiwać następnego rozdziału.
    Kuro: Przesyłamy wenę, czekoladę i herbatę ^ ^
    Kuro&Vivi: Bay bay ^ ^

    OdpowiedzUsuń